30-kilometrowy korek sparaliżował polsko-białoruskie przejście graniczne

Krajowy piosenkarz country Tomasz Szwed śpiewał kiedyś w swoim największym przeboju "Nie bierz kursów na wschód": W Terespolu w szczerym polu nikt już godzin nie liczy, płynie Bug lecz nie ma Boga, na zatkanej granicy. A ona tak prosiła nie bierz kursów na wschód, mówiła bądź przy mnie blisko, pieniądze to nie wszystko. I wczoraj wszystko wskazywało na to, że "ona" miała rację... W niedzielę rano służba celna podała bowiem do wiadomości, że okres oczekiwania przed przejściem granicznym w Kuźnicy wynosi aż 64 godziny, a kolejka liczy sobie 30 kilometrów. Podobny problem występować miał także po stronie białoruskiej. Wszystkiemu winna była pogoda, która wprowadziła przejście graniczne w sam środek śnieżycy.

Niewiele lepiej było w kolejnej polsko-białoruskiej placówce - kolejka przed Bobrownikami liczyła sobie 17 kilometrów, również w wyniku zawiewania dróg i ciągłych problemów z wjechaniem na wzniesienia. Nie bez znaczenia pozostawał także wzmożony ruch, typowy dla okresu przedświątecznego, kiedy firmy usilnie próbują wywiązać się ze wszystkich umów jeszcze przed końcem roku.