
Ostatnio dużo mówiło się o ubezpieczeniach OC w kontekście odpowiedzialności za koszty leczenia ofiar. Temat jak najbardziej istotny. Umiejętnie go wprowadzając mogliśmy wejść - jak w grze komputerowej - na wyższy poziom.
Niestety, twórcom rewolucji nie starczyło wyobraźni i poszli na łatwiznę fundując wszystkim podwyżkę składek. Ciekawy jestem czy towarzystwa ubezpieczeniowe równie ochoczo będą ją teraz obniżać? Moim zdaniem OC w naszym kraju to fikcja. Można stwierdzić, parafrazując powiedzenie z poprzedniej epoki: „oni udają, że nas ubezpieczają, a my udajemy, że płacimy”.
Poniższe wywody nie są poparte naukowymi badaniami, lecz wynikają z prywatnych przemyśleń. Ktoś się może z nimi zgodzić, a kto inny nie - prawo czytelnika. Aby bronić tezy, przeprowadzę pewien „proces dowodowy” podając kilka przykładów. Dlaczego floty zastrzegają w swoich polisach możliwość likwidacji szkód spowodowanych przez inne pojazdy? Bo likwidacja szkody z OC sprawcy to gehenna i już tu i teraz składam wyrazy współczucia wszystkim, którzy muszą przejść tę drogę (osobiście oceniam jako największy wymiar pecha trafienie na właściciela polisy dużej firmy na "W" - zdecydowanie nie warto).
Postępowanie ubezpieczyciela nacechowane jest wymogami szybko kształtującymi w osobie poszkodowanej poczucie, że to on tutaj ponosi za wszystko winę i zapewne chce wykorzystać sytuacje wyłudzając od ubezpieczyciela jak najwięcej pieniędzy. Poza tym w OWU OC znajdujemy takie zapisy jak amortyzacja części, co przy OC stanowi totalną bzdurę. Na przykład właścicielka 8-letniego Seicento, na którą najechał z tyłu sprawca, w rozliczeniu z wybranym z listy warsztatem musi dopłacić jeszcze około 500 złotych. Powód? Ubezpieczyciel uznał, iż wymiana starej klapy bagażnika na nową to nieuprawniona korzyść kobiety. Paranoja…
I tak może uważać się za szczęściarę. Sprawca to uprzejmy człowiek i pofatygował się do ubezpieczyciela potwierdzając, że był w pełny władz umysłowych oraz zachował równowagę emocjonalną spisując na miejscu zdarzenia oświadczenie. A mógł tego nie zrobić - i co wtedy? Nie ma wypłaty odszkodowania. Oświadczenie z miejsca kolizji możemy wyrzucić do kosza. Kolejna paranoja…
Załóżmy, że kobieta jechała do urzędu gminy, aby złożyć ofertę na dostawę materiałów biurowych. Oczywiście przez kolizje nie zdążyła tego zrobić w wyznaczonym terminie. Proszę teraz o podniesienie ręki kogoś z flotowców, który uzyskał odszkodowanie za utracone korzyści. Sam podchodziłem kiedyś do tego tematu - wymagania firmy ubezpieczeniowej są tu już tak obszerne, iż udowodnienie takiej straty to praktycznie rzecz niemożliwa.
Tu nie zakrzyknę znów słowo „paranoja”, bo sprawy są już bardziej złożone, ale wrócę do początku moich rozważań. Może i płacimy za OC niewiele, lecz musimy mieć świadomość iż jak znajdziemy się po drugiej stronie to nie będziemy mogli za wiele oczekiwać. No cóż - mając pecha martwmy się aby nie znalazło potwierdzenia inne powiedzenie - iż chodzi on parami.
Kończąc w konwencji powiedzeń wezwanie do flotowców: „Nie róbcie nikomu, tego co Wam niemiłe”, a to w kontekście wspomnianego w tekście potwierdzania okoliczności zdarzeń rozliczanych z naszych polis OC. Czyńmy to niezwłocznie.
Szerokości
Dodaj komentarz
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
Zaloguj się
Komentarze do:
OC to fikcja









