Wrócił temat ryczałtu podatkowego od samochodów służbowych - pracownik miałby płacić 45 lub 72 zł

Pomysł wprowadzenia ryczałtu, od którego podatek miałyby płacić osoby wykorzystujące samochód firmowy także prywatnie, żyje i ma się dobrze. Ministerstwo Gospodarki umieściło go w tzw. "pakiecie deregulacji", który jest właśnie przygotowywany.

Co konkretnie fiskus przygotował dla użytkowników auto służbowych? Planuje się wprowadzenie dwóch wysokości ryczałtu, które byłby przypisane do różnych pojemności skokowych. 250 zł doliczałyby do wypłaty osoby jeżdżące autem o pojemności do 1600 ccm, natomiast od samochodów z innymi silnikami trzeba by doliczyć aż 400 zł. Mowa tutaj oczywiście o kwocie doliczanej do wypłaty, a następnie wraz z nią obejmowanej podatkiem dochodowym. W przypadku niższego ryczałtu podatnik zapłacił by więc w praktyce o 45 zł więcej podatku dochodowego (18 proc.), zaś jego kolega, które otrzymał od firmy auto z większym silnikiem, oddałby państwu dodatkowe 72 zł.

Nieco inaczej sprawa wyglądałaby w przypadku osób, które samochód służbowy do własnych celów wykorzystywałyby tylko w wybrane dni. Musiałyby one podzielić ryczałt przez daną ilość dni tygodnia.