Flota  »  Prawo / przepisy  »  Nadzieja mundurowych i postrach piratów, czyli eksperymentalny system fotoradarów w Warszawie

Nadzieja mundurowych i postrach piratów, czyli eksperymentalny system fotoradarów w Warszawie

2012-04-05 - F. Bednarkiewicz     Tagi: Bezpieczeństwo, Fotoradar, Straż miejska, Mandaty

Od stycznia 2011 roku podmioty zbierające pieniądze ze wykroczenia drogowe zobligowane są do wydawania ich na działania służące poprawie stanu dróg oraz zwiększeniu bezpieczeństwa w ruchu drogowym. W takiej sytuacji pojawiło się zapotrzebowanie na prawdziwie skuteczny sprzęt do walki z piractwem drogowym.
Jedną z najpopularniejszych obecnie form zapobiegania łamaniu przepisów są fotoradary. Urządzenia te stale dowodzą, że świetnie spełniają funkcję prewencyjną, będąc jednocześnie źródłem stałych zysków do skarbu państwa. Konwencjonalne fotoradary nie są jednak w stanie rozwiązać wszystkich problemów, a ich skuteczność jest szczególnie ograniczona na terenie rozbudowanych aglomeracji miejskich, gdzie duże natężenie ruchu doprowadza do wielu groźnych sytuacji drogowych. Plagą jest chociażby wjeżdżanie na skrzyżowanie kiedy nie ma miejsca do kontynuowania jazdy, czy traktowanie żółtego światła jako znaku nakazującego wdepnięcie pedału gazu do podłogi.

Od niemal dwóch miesięcy warszawska Straż Miejska testuje jednak urządzenie, które może skutecznie doprowadzić do ukrócenia brawurowych wyczynów stołecznych kierowców. Mowa tutaj o systemie składających się z czterech fotodaradów, które z wielką dokładnością rejestrują sytuację na skrzyżowaniu ulic ulic Wincentego Witosa i Sobieskiego na warszawskim Mokotowie. Takie urządzenie sprawnie wyłapuje kierowców, którzy przekraczają prędkość i nie stosują się do wskazań sygnalizacji świetlnej.
O skuteczności testowanej maszyny doskonale świadczą zebrane przez Straż Miejską dane. Przez pierwsze trzy tygodnie system wystawił mandaty za łączną kwotę 750 tysięcy złotych, rejestrując początkowo aż do 500 wykroczeń dziennie. Nierzadko dwa wykroczenia popełniane była przez jednego kierowcę w tym samym czasie, w wyniku przejechania na czerwonym świetle ze znaczącą prędkością. Wystarczyło jednak dwadzieścia dni, aby przejeżdżający przez skrzyżowanie kierowcy nabrali pokory, ruch znacznie się upłynnił, a dzienne statystyki wykroczeń spadły do około 200 dziennie. Warta zaznaczenia jest także szybkość działania systemu. Zrobione zdjęcia fotoradar automatycznie przesyła do centrali, co znacznie skraca czas potrzebny do ukarania kierowcy.

Czy taki system stanie się więc niedługo stałym elementem polskich miast? Tego jeszcze nie wiadomo - jak już wcześniej wspomniałem obecne działania mają jedynie charakter eksperymentalny, a sprzęt został wypożyczony od producenta na okres trzech miesięcy. Po upływie tego czasu miasto będzie musiało podjąć decyzję o ewentualnym rozpisaniu przetargu na zakup urządzeń i zamontowaniu ich na większej ilości skrzyżowań. Niestety nie byłby to zakup tani, gdyż jeden kryjący w sobie najnowszą technologię żółty maszt kosztuje około 250 tysięcy złotych. Chociaż z drugiej strony, kwota ta zwróciłaby się zapewne nadspodziewanie szybko, szczególnie biorąc pod uwagę bezcenne bezpieczeństwo uczestników ruchu drogowego.



źródło: autokult.pl, foto: strazmiejska.waw.pl

Dodaj komentarz

Nick
Treść
Wpisz kod
z obrazka
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.

Zaloguj się

Login Hasło
0

Komentarze do:

Nadzieja mundurowych i postrach piratów, czyli eksperymentalny system fotoradarów w Warszawie